Życie to droga

„Prawdziwymi zwycięzcami są ci, którzy zwyciężają w pojedynkach dnia codziennego.”

Wielkie marzenia składają się z mnóstwa elementów...

Wielkie marzenia składają się z mnóstwa elementów...

środa, 26 listopada 2014

Historia


Jednym z uczniów Jigoro Kano, sławnego mistrza judo był Maeda Mitsuyo, znany także jako Count of Combat (ang. "Hrabia Walki").
W roku 1914 Maeda Mitsuyo, posiadacz stopnia 5 dan w judo, który wcześniej startował w profesjonalnych turniejach zapaśniczych w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, na Kubie, w Panamie i Meksyku, osiedlił się w Brazylii. Około roku 1919 Maeda uczył 17-letniego Brazylijczyka Carlosa Gracie mieszanki judo Kōdōkan i amerykańskiej walki catch-as-catch-can.
Maeda określał sztukę, której nauczał, "jiu-jitsu" i to określenie zostało w nazwie nowo powstałego stylu. Mitsuyo został wykluczony z Kōdōkanu przez Jigoro Kano za, niezgodne z zasadami Judo, walki za pieniądze.
W roku 1924 Gracie otworzył komercyjną akademię sztuk walki, na początku w Belém a potem w Rio de Janeiro, a do jego uczniów należał młodszy brat Hélio, który od 1932 r. do połowy lat pięćdziesiątych był znanym brazylijskim zapaśnikiem zawodowym (inni bracia Carlosa to: Osvaldo, Gastao Jr., Jorge). Synowie Hélio: Royce, Rorion i Rickson, kontynuowali pracę ojca i w latach dziewięćdziesiątych opracowali znane na całym świecie Gracie Jiu-Jitsu. Natomiast w tym samym czasie siostrzeńcy Carlosa Gracie wprowadzili w Stanach Zjednoczonych pokrewny styl zwany Machado Jiu-Jitsu.
Techniki brazylijskiego jiu-jitsu zostały wykorzystane w bojowym systemie walki wręcz armii USA (Modern Army Combatives Program) oraz w systemach samoobrony. Jednakże większość z tych systemów różni się koncepcją walki od brazylijskiego jiu-jitsu, przejmując od tego stylu jedynie walkę w parterze, dlatego nie uważa się ich za bojowe czy samoobronne wersje brazylijskiego jiu-jitsu.


Brasileiro Jiu-Jitsu- Notícias gerais


Olá!
 
 Eu escrevo agora sobre Brasileiro Jiu-Jitsu.



Brazylijskie jiu-jitsu (BJJ nazywane też Gracie Jiu-Jitsu lub po prostu jiu-jitsu, choć jest to określenie nieprecyzyjne i może być mylone z japońskim pierwowzorem) − brazylijski sport walki wywodzący się z ju-jitsu, zapasów i judo, który wyróżnia się naciskiem na walkę w parterze.


BJJ obejmuje walkę w stójce, zwarciu i parterze. Podstawowe dwie formuły walki w BJJ to:
  • walka w gi (kimonie),
  • walka bez gi (submission fighting)

http://universalbrazilianjiujitsu.com/files/2012/04/sport-graphics-jiu-jitsu-836638.gif

Brazylijskie jiu-jitsu koncentruje się na walce z jednym przeciwnikiem. Celem walki jest przejęcie kontroli nad przeciwnikiem poprzez zadawanie mu kontrolowanego bólu (dźwignie) bądź pod groźbą utraty przytomności - z bólu lub od duszenia. Walka w brazylijskim jiu-jitsu odbywa się głównie w parterze. Taktyka polega na sprowadzeniu przeciwnika do parteru, unieruchomieniu go i wykonaniu techniki kończącej - dźwigni bądź duszenia, zmuszającej przeciwnika do poddania się bądź pozbawiającej go przytomności. Zawodnicy brazylijskiego jiu-jitsu walczą w zwarciu, co dodatkowo utrudnia ich przeciwnikom wykonywanie uderzeń.
Brazylijskie jiu-jitsu opiera się na chwytach. Dominują w tej dyscyplinie dźwignie, duszenia oraz inne techniki unieruchamiania przeciwnika. Uderzeń się nie stosuje. Ćwiczą je jednak zawodnicy przygotowujący się do turniejów mieszanych sztuk walki. Stosuje się też rzuty mające na celu sprowadzenie przeciwnika do parteru. Chwyty w parterze często wykonuje się nogami poprzez zahaczenie lub objęcie części ciała przeciwnika. Jednym z elementów charakterystycznych dla brazylijskiego jiu-jitsu jest tzw. garda. Garda polega na objęciu nogami przeciwnika stojącego lub klęczącego przez zawodnika leżącego. Stosuje się też tzw. dosiad, który polega na siedzeniu okrakiem na leżącym przeciwniku.
Ponieważ brazylijskie jiu-jitsu opiera się na chwytach, koncentruje się na walce z jednym nieuzbrojonym przeciwnikiem. Przydaje się, gdy zachodzi potrzeba unieruchomienia przeciwnika i pokonania go bez wyrządzenia mu poważnego uszczerbku na zdrowiu (duszenia, dźwignie). Brazylijskie jiu-jitsu cały czas się rozwija i dostosowuje do realiów dzisiejszych zagrożeń. System opracowany przez Graciech powstał również z myślą o samoobronie. Nie ogranicza się jedynie do chwytów i dźwigni w parterze, ale również przygotowuje do obrony przeciwko uderzeniom ostrym narzędziem (walory tego systemu doceniła policja i wojsko). Jednakże zawodnicy ćwiczący pod kątem rywalizacji sportowej nie ćwiczą pewnych technik, które, choć brutalne (np. kopnięcie w krocze, cios w oczy, ciosy kantem dłoni), znajdują zastosowanie w samoobronie. Nie trenują też walki z wieloma przeciwnikami.


Brazylijskie jiu-jitsu wykształciło własną tradycję. Tradycję japońską się odrzuca, istnieją natomiast elementy charakterystyczne dla kultury Brazylii: naszywki z symbolami narodowymi Brazylii, używanie tatuaży będących wyrazem specyficznej religijności Brazylijczyków. Często nie ćwiczy się w tradycyjnym stroju do jiu-jitsu (tzw. gi), a w spodenkach i w koszulce. Nie ma znanej ze stylów tradycyjnych pracy nad doskonaleniem jednej techniki oraz rozwojem duchowym (ćwiczenia koncentracji etc.).
Brazylijskie jiu-jitsu zawdzięcza swą obecną popularność kilku czynnikom. Przede wszystkim, ważną rolę odegrała skuteczność zawodników tej dyscypliny w walkach MMA (stąd zaczęła ona stanowić jeden z podstawowych elementów treningu przekrojowego również zawodników MMA nie wywodzących się z BJJ). Ponadto brazylijskie jiu-jitsu nie kultywuje wschodniej tradycji ani ceremoniału, przyciągając tym samym osoby, które nie są nimi zainteresowane. Techniki brazylijskiego jiu-jitsu stwarzają złudzenie prostych. Także przeznaczenie na walkę dużej części treningu znajduje uznanie u młodzieży, która może się wykazać w bezpośredniej rywalizacji.



http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/6f/LUCAS_LEPRI_vs_GREGOR_GRACIE.jpg
http://kohorta.pl/wp-content/uploads/2013/09/BJJ4.jpg

 http://www.graciemag.com/pt/wp-content/uploads/2013/02/Bruno.jpg

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7iQ9BEYfMO5eLPgi_0CCsHoCm8av61L8wAmXec4Bg9IKJB26lU3fCYpEsdl_Y9Dj0z9gTKIRVlVfcV-XXxT2VvuCVHsZQtWkBFE4zWOkBY4lpo8ffhVzexpTh5Vxs9T8zzXMxLLa3OZ2v/s320/stats.jpg

niedziela, 16 listopada 2014

Mięśnie brzucha w sztukach walki





Mięśnie brzucha to jedne z najważniejszych mięśni w treningu sztuk walki. Ich rola to ochrona naszego przed ciosami podczas walki. Spełniają również bardzo ważną funkcję w kopnięciach i uderzeniach. Dlatego tak ważny jest trening tych mięśni i ważne jest to, aby wiedzieć jak go wykonywać.
 
Wiele osób myśli, aby pozbyć się sadła trzeba robić dużo skłonów w leżeniu czyli popularnych brzuszków. Nic bardziej mylnego… Po pierwsze, aby zgubić sadło bardzo ważna jest niskokaloryczna dieta. Pomocne są również ćwiczenia takie jak bieganie czy skoki na skakance, która bardzo szybko spalają nagromadzony tłuszcz. Drugim często popełnianym błędem jest wykonywanie ogromnej ilości brzuszków.

Mięśnie brzucha nie wymagają tak dużego kąta ruchu ciała. Jedynie 1/3 ruchu jest wykonywana przez te mięśnie. Pełnione raczej rolę pomocniczą w pracy innych mięśni ( lędźwiowego i lędźwiowo – biodrowego ). Ćwiczenia podczas których dużą rolę odgrywają mięśnie lędźwiowe powodują kontuzje. 



Czego powinniśmy przestrzegać w treningu:

- ćwiczenia, które wykonujemy muszą wykorzystywać głównie mięśnie brzucha, nie powinny one spełniać roli pomocniczej
- ćwiczmy w różnych płaszczyznach, aby pobudzić do pracy wszystkie włókna mięśni
- co jeden lub kilka treningów zwiększajmy sobie poziom pracy, aby mięśnie przyzwyczajały się do coraz większej pracy



Prawidłowa kolejność wykonywanych ćwiczeń:

Bardzo ważna jest kolejność wykonywanych ćwiczeń co zapewnia możliwość pełnego zaangażowania mięśni

- odrzuć wiele standardowych ćwiczeń takich jak brzuszki, gdzie wykorzystywane są mięśnie lędźwiowe
- ćwicz mięśnie brzucha dolne przed górnymi
- ćwicz skośne przed górnymi 



Przykłady ćwiczeń mięśni brzucha:

Ćwiczenia powinne być intensywne, trwać ok. 5 min. Przeprowadzać trening mięśni brzucha najlepiej jest 4 razy w tygodniu co 2 dni, aby mięśnie mogłyby się zregenerować. Co 2 treningi na końcu dobrze jest ćwiczyć mięśnie grzbietu np. poprzez wznosy tułowia.

- wznosy nóg w zwisie
- wznosy kolan w zwisie
- wypchnięcia nóg w leżeniu ( leżymy, podnosimy nogi i unosimy jak najwyżej nad tułów )
- brzuszki z ugiętymi kolanami
- brzuszki z uniesionymi nogami
- wznosy zgiętych kolan w leżeniu na plecach ( leżymy, nogi przenosimy za głowę )

Każde ćwiczenie wykonujemy od 10 – 30 razy.






niedziela, 9 listopada 2014

Adamek: trzeba wiedzieć kiedy odejść



   
Tomasz Adamek przegrał z Arturem Szpilką na gali Polsat Boxing Night. - Trzeba wiedzieć kiedy odejść. To prawdopodobnie moja ostatnia walka - powiedział "Góral" po porażce.

 
Gala organizowana w Krakowie miała być "chwilą prawdy" dla bohaterów walki wieczoru. Gorzką pigułkę musiał przełknąć stary mistrz, który po dziesięciorundowym pojedynku przegrał z ambitnie walczącym Szpilką.

Po walce Adamek w rozmowie z Mateuszem Borkiem zasugerował, że była to jego ostatnia walka.

- Czas się kończy. Dziękuje kibicom za doping. Taki jest sport, zaczyna się i się kończy. Zrobiłem swoje w sporcie. Pora odchodzić. Trzeba życzyć powodzenia młodym.

- Boks to ciężki sport. Trzeba wiedzieć kiedy odejść. To prawdopodobnie moja ostatnia walki - dodał :Góral".





    

Artur Szpilka: Tomasz Adamek nadal jest świetnym zawodnikiem


Wszyscy spodziewali się, że wygra Adamek, bo jest starszy i bardziej doświadczony. Mi jednak wydaje się, że pokazałem, że stać mnie na dobry boks – powiedział po walce z Tomaszem Adamkiem Artur Szpilka. Podczas gali Polsat Boxing Night „Szpila” wypunktował swojego rywala i wszystko wskazuje na to, że zakończył jego karierę.











Przed walką przez wiele ty­go­dni mię­dzy za­wod­ni­ka­mi trwa­ła wojna na słowa. Szpil­ka nie zgo­dził się jed­nak, że mię­dzy nim a Adam­kiem była „zła krew”. – Po pro­stu de­ner­wo­wa­ło mnie to, że mnie lek­ce­wa­żył. Ale po walce po­dzię­ko­wa­li­śmy sobie. Po­wie­dzia­łem, że byłem lep­szy, a on tylko po­pa­trzył i sobie po­szedł – ujaw­nił.


Artur Szpil­ka pod­kre­ślał, że klu­czem do suk­ce­su była „chłod­na głowa”. - W czwar­tej run­dzie tra­fi­łem Adam­ka i od razu wtedy za­pa­li­ła się świecz­ka: spo­koj­nie, nie pod­pa­laj się. Tre­ner mówił mi, że z Tom­kiem cięż­ko wy­grać przed cza­sem, że trze­ba go „wy­bok­so­wać”. Nie było może wi­do­wi­sko­wej i efek­tow­nej walki, ale ja nie chcia­łem po­dej­mo­wać ry­zy­ka – po­wie­dział.

- Na tle Adam­ka wy­pa­dłem do­brze, ale nie re­we­la­cyj­nie. Nie po­ka­za­łem wszyst­kich swo­ich moż­li­wo­ści, ale to dla­te­go, że nie mu­sia­łem – dodał.

- Myślę, że Ada­mek mnie nie zlek­ce­wa­żył. Po pro­stu nie spo­dzie­wał się, że ja będę bok­so­wał w ten spo­sób. My­ślał, że będę się bił. Gdy­by­śmy się bili, by­ło­by to wi­do­wi­sko­we, ale ktoś by skoń­czył na macie – kon­ty­nu­ował Artur Szpil­ka.

Pię­ściarz z Wie­licz­ki stwier­dził, że jego zda­niem To­masz Ada­mek wcale nie za­koń­czył jesz­cze ka­rie­ry. - On dalej jest świet­nym za­wod­ni­kiem. Teraz mu przy­kro, ale przyj­dzie pan So­lorz i powie: walcz z Sa­le­tą. Pad­nie kwota i wia­do­mo, że się zgo­dzi. Każdy z nas bok­su­je dla kasy, dla chwa­ły. Może od­pocz­nie sobie rok i potem wróci – po­wie­dział.

Szpil­ka zdra­dził też swoje plany na naj­bliż­szą przy­szłość. - Nie­ba­wem sto­czę walkę w Pol­sce, a potem wy­ja­dę na trzy mie­sią­ce do Sta­nów Zjed­no­czo­nych – głów­nie dla tre­nin­gów i spa­rin­gów. Jeśli znaj­dę tam to, czego szu­kam, może zo­sta­nę tam na stałe – ujaw­nił.

- Je­stem bar­dzo zmę­czo­ny i od­wod­nio­ny. Teraz idę świę­to­wać – przy­znał Szpil­ka z uśmie­chem.



Artur Szpilka wygrał na punkty z Tomaszem Adamkiem



Nie­spo­dzian­ka stała się fak­tem – Artur Szpil­ka po­ko­nał To­ma­sza Adam­ka w walce wie­czo­ru kra­kow­skiej gali Pol­sat Bo­xing Night. Pię­ściarz z Wie­licz­ki pre­zen­to­wał się le­piej w całym po­je­dyn­ku i wy­grał na punk­ty jed­no­gło­śną de­cy­zją sę­dziów. Tym samym być może za­koń­czył ka­rie­rę „Gó­ra­la”, sam udo­wod­nił na­to­miast, że może ode­grać zna­czą­cą rolę w świa­to­wej wadze
cięż­kiej.



Na ten po­je­dy­nek cze­ka­ła cała Pol­ska. Cze­ka­ła do­kład­nie od lipca, gdy stało się jasne, że walka Ada­mek – Szpil­ka doj­dzie do skut­ku. Rangę tego star­cia do­brze od­zwier­cie­dla hasło „Chwi­la Praw­dy”, któ­rym re­kla­mo­wa­na była gala Pol­sat Bo­xing Night. W Kra­ków Are­nie mie­li­śmy po­znać od­po­wiedź na py­ta­nie, kto jest w tej chwi­li naj­lep­szym pię­ścia­rzem wagi cięż­kiej w na­szym kraju.

Za­rów­no To­masz Ada­mek, jak i Artur Szpil­ka prze­gra­li swoje ostat­nie walki. „Góral” nie spro­stał Wia­cze­sła­wo­wi Głaz­ko­wo­wi, bok­ser z Wie­licz­ki po­niósł na­to­miast po­raż­kę z Bry­an­tem Jen­ning­sem. Choć obaj znaj­du­ją się na zu­peł­nie in­nych eta­pach swo­jej ka­rie­ry, druga klę­ska z rzędu dla każ­de­go mo­gła­by być czyn­ni­kiem ha­mu­ją­cym.
Wię­cej do stra­ce­nia miał Ada­mek. Pię­ściarz z Gi­lo­wic, były mistrz świa­ta wagi pół­cięż­kiej i ju­nior cięż­kiej, ma już 37 lat i sam za­po­wia­dał, że ewen­tu­al­na po­raż­ka ze Szpil­ką mo­gła­by ozna­czać za­koń­cze­nie ka­rie­ry. 12 lat młod­szy „Szpi­la” trium­fem otwo­rzył­by sobie drzwi do po­waż­nych walk.
Pod­czas piąt­ko­wej ce­re­mo­nii wa­że­nia Artur Szpil­ka pro­wo­ko­wał swo­je­go ry­wa­la. Gdy stali ze sobą twa­rzą w twarz od­gra­żał mu się, na co To­masz Ada­mek re­ago­wał ze śmie­chem. W so­bo­tę mówił na­to­miast, że walki nie może się już do­cze­kać. – Wy­ko­na­łem ogrom­ną pracę. Teraz zo­ba­czy­my, czy na­da­ję się do tego spor­tu. Ta walka za­de­cy­du­je, czy będę wiel­kim pię­ścia­rzem, czy w boks będę się już tylko bawił – sta­now­czo za­de­kla­ro­wał.
Ada­mek we wszyst­kich wy­po­wie­dziach spra­wiał wra­że­nie bar­dzo pew­ne­go sie­bie. Od wrze­śnia przy­go­to­wy­wał się do walki w ro­dzin­nych Gi­lo­wi­cach – nie to­czył jed­nak tylu spa­rin­gów, co Szpil­ka, nie przy­wiózł też ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych licz­ne­go szta­bu szko­le­nio­we­go. Jego celem było po­ko­na­nie ry­wa­la dzię­ki atu­tom, jakie pre­zen­to­wał w naj­lep­szych la­tach swo­jej ka­rie­ry.
Walka za­pla­no­wa­na była na go­dzi­nę 0:30. Ze wzglę­du na bły­ska­wicz­ne za­koń­cze­nie po­przed­nie­go po­je­dyn­ku – Mi­chał Sy­ro­wat­ka zno­kau­to­wał Mi­cha­ła Chu­dec­kie­go po 80 se­kun­dach – or­ga­ni­za­to­rzy chcie­li przy­spie­szyć nieco roz­po­czę­cie walki wie­czo­ru. Na takie roz­wią­za­nie nie za­mie­rza­li jed­nak przy­stać pię­ścia­rze. To­masz Ada­mek stwier­dził, że nie jest wy­star­cza­ją­co roz­grza­ny, Artur Szpil­ka rów­nież po­trze­bo­wał wię­cej czasu.
W końcu wy­szli. Naj­pierw Szpil­ka, póź­niej Ada­mek w rytm utwo­ru, który to­wa­rzy­szył mu przy wielu rin­go­wych woj­nach: Funky Polak – Pa­mię­taj. Gdy wy­brzmiał „Ma­zu­rek Dą­brow­skie­go”, można było sobie uświa­do­mić, że oto roz­po­czy­na się naj­waż­niej­sza pol­ska walka w ostat­nich la­tach.
Pierw­sza runda była z obu stron bar­dzo za­cho­waw­cza – po­le­ga­ła na wza­jem­nym „roz­po­zna­niu się”. W tej od­sło­nie nie zo­stał wy­pro­wa­dzo­ny prak­tycz­nie żaden cios. Druga runda wy­glą­da­ła po­dob­nie, choć widać było też mo­men­ty nieco bar­dziej agre­syw­nej po­sta­wy Szpil­ki. W pew­nym mo­men­cie Ada­mek po­tknął się na ringu i lekko za­chwiał, nie miało to jed­nak kon­se­kwen­cji.
Walka trwa­ła rów­nież na try­bu­nach. Tutaj fa­wo­ry­tem zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści był To­masz Ada­mek. Gdy ktoś pró­bo­wał skan­do­wać na­zwi­sko Szpil­ki, od razu otrzy­my­wał wiel­ką por­cję gwiz­dów. Nie­ste­ty wśród pu­blicz­no­ści po­ja­wi­li się rów­nież ki­bi­ce pił­kar­scy, któ­rzy wy­ra­ża­li swoje klu­bo­we sym­pa­tie i an­ty­pa­tie.
Bar­dzo go­rą­co zro­bi­ło się w po­ło­wie trze­ciej rundy – To­masz Ada­mek mocno za­chwiał się wów­czas po ataku Szpil­ki i wy­da­wa­ło się, że lada mo­ment może być li­czo­ny. W dal­szej czę­ści tej od­sło­ny „Góral” pró­bo­wał od­po­wia­dać. Stało się jasne, że koń­czą się sza­chy, a za­czy­na praw­dzi­wa rin­go­wa wojna.
W czwar­tej run­dzie obyło się bez więk­szych spięć i pa­mięt­nych cio­sów. Te na­de­szły w od­sło­nie pią­tej, w któ­rej prze­wa­gę wy­pra­co­wał sobie To­masz Ada­mek. „Góral” od­waż­niej za­ata­ko­wał Szpil­kę i wy­pro­wa­dził kilka bar­dzo groź­nych cio­sów. „Szpi­la” na pe­wien mo­ment zo­stał ze­pchnię­ty do de­fen­sy­wy, sam rów­nież tra­fił jed­nak Adam­ka.
Po pię­ciu run­dach w nie­ofi­cjal­nej punk­ta­cji jedno „oczko” wię­cej miał Artur Szpil­ka. Widać było jed­nak, że To­masz Ada­mek po­wo­li łapie swój rytm. Szó­sta runda po­now­nie była dość spo­koj­na, choć „Góral” znów się po­śli­zgnął.
Przez więk­szość siód­mej rundy wy­da­wa­ło się, że prze­bie­gnie ona bez hi­sto­rii. Pod sam ko­niec za­ata­ko­wał jed­nak Artur Szpil­ka – wy­pro­wa­dził trzy z rzędu ciosy, które mogły być groź­ne dla Adam­ka. Był na tyle „na­bu­zo­wa­ny”, że atak na ry­wa­la koń­czył już po gongu oznaj­mia­ją­cym ko­niec rundy. Po­mię­dzy za­wod­ni­ka­mi do­szło w związ­ku z tym do małej prze­py­chan­ki i mu­siał roz­dzie­lać ich sę­dzia.
Na po­cząt­ku ósmej rundy Ada­mek zre­wan­żo­wał się i za­ata­ko­wał Szpil­kę serią szyb­kich cio­sów. Pu­blicz­ność za­re­ago­wa­ła na to wiel­ką owa­cją, bok­ser z Wie­licz­ki prze­trwał jed­nak trud­ny mo­ment. Gdyby ta od­sło­na trwa­ła nieco dłu­żej, być może „Szpi­la” wy­lą­do­wał­by na de­skach.
Ogól­nie to jed­nak bok­ser z Wie­licz­ki był lep­szy w więk­szej ilo­ści rund. Le­piej pre­zen­to­wał się też w star­ciu dzie­wią­tym, po któ­rym można było być pew­nym, że pro­wa­dzi na punk­ty. Tak do­świad­czo­ny pię­ściarz jak To­masz Ada­mek wie­dział na pewno, że jeśli nie po­ło­ży ry­wa­la na deski w ostat­nim star­ciu, prze­gra walkę.
W dzie­sią­tej run­dzie „Góral” rzu­cił się więc na ry­wa­la. Artur Szpil­ka wal­czył jed­nak bar­dzo mą­drze, nie „pod­pa­lał się” i nie dał się tra­fiać. Co wię­cej – sam po­czuł się na tyle pew­nie, że stać go było na atak. Widać było, że Ada­mek jest nie­zwy­kle zmę­czo­ny. Gdy za­brzmiał ostat­ni gong, wer­dykt wy­da­wał się jasny – wy­star­czy­ło zresz­tą spoj­rzeć na re­ak­cje obu bok­se­rów, by go po­znać.
Wąt­pli­wo­ści nie mieli też sę­dzio­wie. Punk­to­wa­li jed­no­gło­śnie: 94-96, 92-98, 94-96. Zwy­cięz­cą zo­stał Artur „Szpi­la” Szpil­ka, który po ogło­sze­niu wer­dyk­tu ser­decz­nie uści­skał To­ma­sza Adam­ka.



czwartek, 6 listopada 2014

:)



Mam nadzieje, że film wzbudził jakiejś zainteresowanie... Ja osobiście lubię MMA jak i boks tajski, chodz sam boks też jest ciekawy. Nie ma to jak pokoleczone ręce i bolący nadgarstek... Nigdy więcej uderzeń na worek w rękawiczkach kulturystycznych albo na gołe ręce...

środa, 5 listopada 2014

"Wystawiam dziecko do walk w klatce"...



Ostatnio ogladałam program "Rozmowy w toku" i był taki ciekawy odcinek.


W odcinku goszczą rodzice, których dzieci trenują boks, Muay Thai, MMA czy uprawiają inne sporty, które cechuje wyjątkowa brutalność. Ojciec Maćka, od kiedy jego syn przestał płakać oglądając galę boksu tajskiego, zapisał go na treningi. Obecnie chłopiec ma 10 lat, trenuje 5 razy w tygodniu po 1,5 godziny i ma już za sobą 27 walk. Sławek kiedyś został uderzony na ulicy, więc zapisał syna na tajski boks, żeby ten umiał się bronić. Jego żona była temu przeciwna, a teraz dopinguje 10-letniego Krystiana w czasie walk. Chłopiec czasem płacze po występie, ale nie rezygnuje, gdyż wie, że rodzice by się na niego obrazili. Darek trenuje tajski boks od 20 lat, jest też ojcem dwóch 14-latków, których z zapałem szkoli w tym sporcie. Chłopcy mają już po 24 walki na koncie i prawie same wygrane. Wanessa ma 11 lat i trenuje równocześnie trzy style walki. Jak nie ma dziewcząt na ringu, to ojciec wystawia ją do walk z chłopcami. 11-letniaWiktoria od siedmiu miesięcy ćwiczy przed pierwszym występem. Jej matka zapisała ją na brutalny trening, mimo że córka urodziła się jako wcześniak i ledwo przetrwała pierwsze tygodnie życia


Zachęcam do obejrzenia :)


http://player.pl/programy-online/rozmowy-w-toku-odcinki,63/odcinek-2382,wystawiam-dziecko-do-walk-w-klatce,S00E2382,34381.html







niedziela, 2 listopada 2014

Światełko pamięci dla Tych, którzy odeszli...






Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widziec naprawde zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą...


ks. Jan Twardowski