Życie to droga
„Prawdziwymi zwycięzcami są ci, którzy zwyciężają w pojedynkach dnia codziennego.”
Wielkie marzenia składają się z mnóstwa elementów...
środa, 26 listopada 2014
Historia
Jednym z uczniów Jigoro Kano, sławnego mistrza judo był Maeda Mitsuyo, znany także jako Count of Combat (ang. "Hrabia Walki").
W roku 1914 Maeda Mitsuyo, posiadacz stopnia 5 dan w judo, który wcześniej startował w profesjonalnych turniejach zapaśniczych w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, na Kubie, w Panamie i Meksyku, osiedlił się w Brazylii. Około roku 1919 Maeda uczył 17-letniego Brazylijczyka Carlosa Gracie mieszanki judo Kōdōkan i amerykańskiej walki catch-as-catch-can.
Maeda określał sztukę, której nauczał, "jiu-jitsu" i to określenie zostało w nazwie nowo powstałego stylu. Mitsuyo został wykluczony z Kōdōkanu przez Jigoro Kano za, niezgodne z zasadami Judo, walki za pieniądze.
W roku 1924 Gracie otworzył komercyjną akademię sztuk walki, na początku w Belém a potem w Rio de Janeiro, a do jego uczniów należał młodszy brat Hélio, który od 1932 r. do połowy lat pięćdziesiątych był znanym brazylijskim zapaśnikiem zawodowym (inni bracia Carlosa to: Osvaldo, Gastao Jr., Jorge). Synowie Hélio: Royce, Rorion i Rickson, kontynuowali pracę ojca i w latach dziewięćdziesiątych opracowali znane na całym świecie Gracie Jiu-Jitsu. Natomiast w tym samym czasie siostrzeńcy Carlosa Gracie wprowadzili w Stanach Zjednoczonych pokrewny styl zwany Machado Jiu-Jitsu.
Techniki brazylijskiego jiu-jitsu zostały wykorzystane w bojowym systemie walki wręcz armii USA (Modern Army Combatives Program) oraz w systemach samoobrony. Jednakże większość z tych systemów różni się koncepcją walki od brazylijskiego jiu-jitsu, przejmując od tego stylu jedynie walkę w parterze, dlatego nie uważa się ich za bojowe czy samoobronne wersje brazylijskiego jiu-jitsu.
Brasileiro Jiu-Jitsu- Notícias gerais
Olá!
Eu escrevo agora sobre Brasileiro Jiu-Jitsu.
Brazylijskie jiu-jitsu (BJJ nazywane też Gracie Jiu-Jitsu lub po prostu jiu-jitsu, choć jest to określenie nieprecyzyjne i może być mylone z japońskim pierwowzorem) − brazylijski sport walki wywodzący się z ju-jitsu, zapasów i judo, który wyróżnia się naciskiem na walkę w parterze.
BJJ obejmuje walkę w stójce, zwarciu i parterze. Podstawowe dwie formuły walki w BJJ to:
- walka w gi (kimonie),
- walka bez gi (submission fighting)
Brazylijskie jiu-jitsu koncentruje się na walce z jednym przeciwnikiem. Celem walki jest przejęcie kontroli nad przeciwnikiem poprzez zadawanie mu kontrolowanego bólu (dźwignie) bądź pod groźbą utraty przytomności - z bólu lub od duszenia. Walka w brazylijskim jiu-jitsu odbywa się głównie w parterze. Taktyka polega na sprowadzeniu przeciwnika do parteru, unieruchomieniu go i wykonaniu techniki kończącej - dźwigni bądź duszenia, zmuszającej przeciwnika do poddania się bądź pozbawiającej go przytomności. Zawodnicy brazylijskiego jiu-jitsu walczą w zwarciu, co dodatkowo utrudnia ich przeciwnikom wykonywanie uderzeń.
Brazylijskie jiu-jitsu opiera się na chwytach. Dominują w tej dyscyplinie dźwignie, duszenia oraz inne techniki unieruchamiania przeciwnika. Uderzeń się nie stosuje. Ćwiczą je jednak zawodnicy przygotowujący się do turniejów mieszanych sztuk walki. Stosuje się też rzuty mające na celu sprowadzenie przeciwnika do parteru. Chwyty w parterze często wykonuje się nogami poprzez zahaczenie lub objęcie części ciała przeciwnika. Jednym z elementów charakterystycznych dla brazylijskiego jiu-jitsu jest tzw. garda. Garda polega na objęciu nogami przeciwnika stojącego lub klęczącego przez zawodnika leżącego. Stosuje się też tzw. dosiad, który polega na siedzeniu okrakiem na leżącym przeciwniku.
Ponieważ brazylijskie jiu-jitsu opiera się na chwytach, koncentruje się na walce z jednym nieuzbrojonym przeciwnikiem. Przydaje się, gdy zachodzi potrzeba unieruchomienia przeciwnika i pokonania go bez wyrządzenia mu poważnego uszczerbku na zdrowiu (duszenia, dźwignie). Brazylijskie jiu-jitsu cały czas się rozwija i dostosowuje do realiów dzisiejszych zagrożeń. System opracowany przez Graciech powstał również z myślą o samoobronie. Nie ogranicza się jedynie do chwytów i dźwigni w parterze, ale również przygotowuje do obrony przeciwko uderzeniom ostrym narzędziem (walory tego systemu doceniła policja i wojsko). Jednakże zawodnicy ćwiczący pod kątem rywalizacji sportowej nie ćwiczą pewnych technik, które, choć brutalne (np. kopnięcie w krocze, cios w oczy, ciosy kantem dłoni), znajdują zastosowanie w samoobronie. Nie trenują też walki z wieloma przeciwnikami.
Brazylijskie jiu-jitsu wykształciło własną tradycję. Tradycję japońską się odrzuca, istnieją natomiast elementy charakterystyczne dla kultury Brazylii: naszywki z symbolami narodowymi Brazylii, używanie tatuaży będących wyrazem specyficznej religijności Brazylijczyków. Często nie ćwiczy się w tradycyjnym stroju do jiu-jitsu (tzw. gi), a w spodenkach i w koszulce. Nie ma znanej ze stylów tradycyjnych pracy nad doskonaleniem jednej techniki oraz rozwojem duchowym (ćwiczenia koncentracji etc.).
Brazylijskie jiu-jitsu zawdzięcza swą obecną popularność kilku czynnikom. Przede wszystkim, ważną rolę odegrała skuteczność zawodników tej dyscypliny w walkach MMA (stąd zaczęła ona stanowić jeden z podstawowych elementów treningu przekrojowego również zawodników MMA nie wywodzących się z BJJ). Ponadto brazylijskie jiu-jitsu nie kultywuje wschodniej tradycji ani ceremoniału, przyciągając tym samym osoby, które nie są nimi zainteresowane. Techniki brazylijskiego jiu-jitsu stwarzają złudzenie prostych. Także przeznaczenie na walkę dużej części treningu znajduje uznanie u młodzieży, która może się wykazać w bezpośredniej rywalizacji.
niedziela, 16 listopada 2014
Mięśnie brzucha w sztukach walki
Mięśnie brzucha to jedne z najważniejszych mięśni w treningu sztuk walki. Ich rola to ochrona naszego przed ciosami podczas walki. Spełniają również bardzo ważną funkcję w kopnięciach i uderzeniach. Dlatego tak ważny jest trening tych mięśni i ważne jest to, aby wiedzieć jak go wykonywać.
Wiele osób myśli, aby pozbyć się sadła trzeba robić dużo skłonów w leżeniu czyli popularnych brzuszków. Nic bardziej mylnego… Po pierwsze, aby zgubić sadło bardzo ważna jest niskokaloryczna dieta. Pomocne są również ćwiczenia takie jak bieganie czy skoki na skakance, która bardzo szybko spalają nagromadzony tłuszcz. Drugim często popełnianym błędem jest wykonywanie ogromnej ilości brzuszków.
Mięśnie brzucha nie wymagają tak dużego kąta ruchu ciała. Jedynie 1/3 ruchu jest wykonywana przez te mięśnie. Pełnione raczej rolę pomocniczą w pracy innych mięśni ( lędźwiowego i lędźwiowo – biodrowego ). Ćwiczenia podczas których dużą rolę odgrywają mięśnie lędźwiowe powodują kontuzje.
Czego powinniśmy przestrzegać w treningu:
- ćwiczenia, które wykonujemy muszą wykorzystywać głównie mięśnie brzucha, nie powinny one spełniać roli pomocniczej
- ćwiczmy w różnych płaszczyznach, aby pobudzić do pracy wszystkie włókna mięśni
- co jeden lub kilka treningów zwiększajmy sobie poziom pracy, aby mięśnie przyzwyczajały się do coraz większej pracy
Prawidłowa kolejność wykonywanych ćwiczeń:
Bardzo ważna jest kolejność wykonywanych ćwiczeń co zapewnia możliwość pełnego zaangażowania mięśni
- odrzuć wiele standardowych ćwiczeń takich jak brzuszki, gdzie wykorzystywane są mięśnie lędźwiowe
- ćwicz mięśnie brzucha dolne przed górnymi
- ćwicz skośne przed górnymi
Przykłady ćwiczeń mięśni brzucha:
Ćwiczenia powinne być intensywne, trwać ok. 5 min. Przeprowadzać trening mięśni brzucha najlepiej jest 4 razy w tygodniu co 2 dni, aby mięśnie mogłyby się zregenerować. Co 2 treningi na końcu dobrze jest ćwiczyć mięśnie grzbietu np. poprzez wznosy tułowia.
- wznosy nóg w zwisie
- wznosy kolan w zwisie
- wypchnięcia nóg w leżeniu ( leżymy, podnosimy nogi i unosimy jak najwyżej nad tułów )
- brzuszki z ugiętymi kolanami
- brzuszki z uniesionymi nogami
- wznosy zgiętych kolan w leżeniu na plecach ( leżymy, nogi przenosimy za głowę )
Każde ćwiczenie wykonujemy od 10 – 30 razy.
wtorek, 11 listopada 2014
niedziela, 9 listopada 2014
Adamek: trzeba wiedzieć kiedy odejść
Po walce Adamek w rozmowie z Mateuszem Borkiem zasugerował, że była to jego ostatnia walka.
- Czas się kończy. Dziękuje kibicom za doping. Taki jest sport, zaczyna się i się kończy. Zrobiłem swoje w sporcie. Pora odchodzić. Trzeba życzyć powodzenia młodym.
- Boks to ciężki sport. Trzeba wiedzieć kiedy odejść. To prawdopodobnie moja ostatnia walki - dodał :Góral".
Artur Szpilka: Tomasz Adamek nadal jest świetnym zawodnikiem
Wszyscy spodziewali się, że wygra Adamek, bo jest starszy i bardziej doświadczony. Mi jednak wydaje się, że pokazałem, że stać mnie na dobry boks – powiedział po walce z Tomaszem Adamkiem Artur Szpilka. Podczas gali Polsat Boxing Night „Szpila” wypunktował swojego rywala i wszystko wskazuje na to, że zakończył jego karierę.
Przed walką przez wiele tygodni między zawodnikami trwała wojna na słowa. Szpilka nie zgodził się jednak, że między nim a Adamkiem była „zła krew”. – Po prostu denerwowało mnie to, że mnie lekceważył. Ale po walce podziękowaliśmy sobie. Powiedziałem, że byłem lepszy, a on tylko popatrzył i sobie poszedł – ujawnił.
Artur Szpilka podkreślał, że kluczem do sukcesu była „chłodna głowa”. - W czwartej rundzie trafiłem Adamka i od razu wtedy zapaliła się świeczka: spokojnie, nie podpalaj się. Trener mówił mi, że z Tomkiem ciężko wygrać przed czasem, że trzeba go „wyboksować”. Nie było może widowiskowej i efektownej walki, ale ja nie chciałem podejmować ryzyka – powiedział.
- Na tle Adamka wypadłem dobrze, ale nie rewelacyjnie. Nie pokazałem wszystkich swoich możliwości, ale to dlatego, że nie musiałem – dodał.
- Myślę, że Adamek mnie nie zlekceważył. Po prostu nie spodziewał się, że ja będę boksował w ten sposób. Myślał, że będę się bił. Gdybyśmy się bili, byłoby to widowiskowe, ale ktoś by skończył na macie – kontynuował Artur Szpilka.
Pięściarz z Wieliczki stwierdził, że jego zdaniem Tomasz Adamek wcale nie zakończył jeszcze kariery. - On dalej jest świetnym zawodnikiem. Teraz mu przykro, ale przyjdzie pan Solorz i powie: walcz z Saletą. Padnie kwota i wiadomo, że się zgodzi. Każdy z nas boksuje dla kasy, dla chwały. Może odpocznie sobie rok i potem wróci – powiedział.
Szpilka zdradził też swoje plany na najbliższą przyszłość. - Niebawem stoczę walkę w Polsce, a potem wyjadę na trzy miesiące do Stanów Zjednoczonych – głównie dla treningów i sparingów. Jeśli znajdę tam to, czego szukam, może zostanę tam na stałe – ujawnił.
- Jestem bardzo zmęczony i odwodniony. Teraz idę świętować – przyznał Szpilka z uśmiechem.
Artur Szpilka wygrał na punkty z Tomaszem Adamkiem
Niespodzianka stała się faktem – Artur Szpilka pokonał Tomasza Adamka w walce wieczoru krakowskiej gali Polsat Boxing Night. Pięściarz z Wieliczki prezentował się lepiej w całym pojedynku i wygrał na punkty jednogłośną decyzją sędziów. Tym samym być może zakończył karierę „Górala”, sam udowodnił natomiast, że może odegrać znaczącą rolę w światowej wadze
ciężkiej.
Na ten pojedynek czekała cała Polska. Czekała dokładnie od lipca, gdy stało się jasne, że walka Adamek – Szpilka dojdzie do skutku. Rangę tego starcia dobrze odzwierciedla hasło „Chwila Prawdy”, którym reklamowana była gala Polsat Boxing Night. W Kraków Arenie mieliśmy poznać odpowiedź na pytanie, kto jest w tej chwili najlepszym pięściarzem wagi ciężkiej w naszym kraju.
Zarówno Tomasz Adamek, jak i Artur Szpilka przegrali swoje ostatnie walki. „Góral” nie sprostał Wiaczesławowi Głazkowowi, bokser z Wieliczki poniósł natomiast porażkę z Bryantem Jenningsem. Choć obaj znajdują się na zupełnie innych etapach swojej kariery, druga klęska z rzędu dla każdego mogłaby być czynnikiem hamującym.
Więcej do stracenia miał Adamek. Pięściarz z Gilowic, były mistrz świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej, ma już 37 lat i sam zapowiadał, że ewentualna porażka ze Szpilką mogłaby oznaczać zakończenie kariery. 12 lat młodszy „Szpila” triumfem otworzyłby sobie drzwi do poważnych walk.
Podczas piątkowej ceremonii ważenia Artur Szpilka prowokował swojego rywala. Gdy stali ze sobą twarzą w twarz odgrażał mu się, na co Tomasz Adamek reagował ze śmiechem. W sobotę mówił natomiast, że walki nie może się już doczekać. – Wykonałem ogromną pracę. Teraz zobaczymy, czy nadaję się do tego sportu. Ta walka zadecyduje, czy będę wielkim pięściarzem, czy w boks będę się już tylko bawił – stanowczo zadeklarował.
Adamek we wszystkich wypowiedziach sprawiał wrażenie bardzo pewnego siebie. Od września przygotowywał się do walki w rodzinnych Gilowicach – nie toczył jednak tylu sparingów, co Szpilka, nie przywiózł też ze Stanów Zjednoczonych licznego sztabu szkoleniowego. Jego celem było pokonanie rywala dzięki atutom, jakie prezentował w najlepszych latach swojej kariery.
Walka zaplanowana była na godzinę 0:30. Ze względu na błyskawiczne zakończenie poprzedniego pojedynku – Michał Syrowatka znokautował Michała Chudeckiego po 80 sekundach – organizatorzy chcieli przyspieszyć nieco rozpoczęcie walki wieczoru. Na takie rozwiązanie nie zamierzali jednak przystać pięściarze. Tomasz Adamek stwierdził, że nie jest wystarczająco rozgrzany, Artur Szpilka również potrzebował więcej czasu.
W końcu wyszli. Najpierw Szpilka, później Adamek w rytm utworu, który towarzyszył mu przy wielu ringowych wojnach: Funky Polak – Pamiętaj. Gdy wybrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”, można było sobie uświadomić, że oto rozpoczyna się najważniejsza polska walka w ostatnich latach.
Pierwsza runda była z obu stron bardzo zachowawcza – polegała na wzajemnym „rozpoznaniu się”. W tej odsłonie nie został wyprowadzony praktycznie żaden cios. Druga runda wyglądała podobnie, choć widać było też momenty nieco bardziej agresywnej postawy Szpilki. W pewnym momencie Adamek potknął się na ringu i lekko zachwiał, nie miało to jednak konsekwencji.
Walka trwała również na trybunach. Tutaj faworytem zdecydowanej większości był Tomasz Adamek. Gdy ktoś próbował skandować nazwisko Szpilki, od razu otrzymywał wielką porcję gwizdów. Niestety wśród publiczności pojawili się również kibice piłkarscy, którzy wyrażali swoje klubowe sympatie i antypatie.
Bardzo gorąco zrobiło się w połowie trzeciej rundy – Tomasz Adamek mocno zachwiał się wówczas po ataku Szpilki i wydawało się, że lada moment może być liczony. W dalszej części tej odsłony „Góral” próbował odpowiadać. Stało się jasne, że kończą się szachy, a zaczyna prawdziwa ringowa wojna.
W czwartej rundzie obyło się bez większych spięć i pamiętnych ciosów. Te nadeszły w odsłonie piątej, w której przewagę wypracował sobie Tomasz Adamek. „Góral” odważniej zaatakował Szpilkę i wyprowadził kilka bardzo groźnych ciosów. „Szpila” na pewien moment został zepchnięty do defensywy, sam również trafił jednak Adamka.
Po pięciu rundach w nieoficjalnej punktacji jedno „oczko” więcej miał Artur Szpilka. Widać było jednak, że Tomasz Adamek powoli łapie swój rytm. Szósta runda ponownie była dość spokojna, choć „Góral” znów się poślizgnął.
Przez większość siódmej rundy wydawało się, że przebiegnie ona bez historii. Pod sam koniec zaatakował jednak Artur Szpilka – wyprowadził trzy z rzędu ciosy, które mogły być groźne dla Adamka. Był na tyle „nabuzowany”, że atak na rywala kończył już po gongu oznajmiającym koniec rundy. Pomiędzy zawodnikami doszło w związku z tym do małej przepychanki i musiał rozdzielać ich sędzia.
Na początku ósmej rundy Adamek zrewanżował się i zaatakował Szpilkę serią szybkich ciosów. Publiczność zareagowała na to wielką owacją, bokser z Wieliczki przetrwał jednak trudny moment. Gdyby ta odsłona trwała nieco dłużej, być może „Szpila” wylądowałby na deskach.
Ogólnie to jednak bokser z Wieliczki był lepszy w większej ilości rund. Lepiej prezentował się też w starciu dziewiątym, po którym można było być pewnym, że prowadzi na punkty. Tak doświadczony pięściarz jak Tomasz Adamek wiedział na pewno, że jeśli nie położy rywala na deski w ostatnim starciu, przegra walkę.
W dziesiątej rundzie „Góral” rzucił się więc na rywala. Artur Szpilka walczył jednak bardzo mądrze, nie „podpalał się” i nie dał się trafiać. Co więcej – sam poczuł się na tyle pewnie, że stać go było na atak. Widać było, że Adamek jest niezwykle zmęczony. Gdy zabrzmiał ostatni gong, werdykt wydawał się jasny – wystarczyło zresztą spojrzeć na reakcje obu bokserów, by go poznać.
Wątpliwości nie mieli też sędziowie. Punktowali jednogłośnie: 94-96, 92-98, 94-96. Zwycięzcą został Artur „Szpila” Szpilka, który po ogłoszeniu werdyktu serdecznie uściskał Tomasza Adamka.
czwartek, 6 listopada 2014
:)
Mam nadzieje, że film wzbudził jakiejś zainteresowanie... Ja osobiście lubię MMA jak i boks tajski, chodz sam boks też jest ciekawy. Nie ma to jak pokoleczone ręce i bolący nadgarstek... Nigdy więcej uderzeń na worek w rękawiczkach kulturystycznych albo na gołe ręce...
środa, 5 listopada 2014
"Wystawiam dziecko do walk w klatce"...
Ostatnio ogladałam program "Rozmowy w toku" i był taki ciekawy odcinek.
W odcinku goszczą rodzice, których dzieci trenują boks, Muay Thai, MMA czy uprawiają inne sporty, które cechuje wyjątkowa brutalność. Ojciec Maćka, od kiedy jego syn przestał płakać oglądając galę boksu tajskiego, zapisał go na treningi. Obecnie chłopiec ma 10 lat, trenuje 5 razy w tygodniu po 1,5 godziny i ma już za sobą 27 walk. Sławek kiedyś został uderzony na ulicy, więc zapisał syna na tajski boks, żeby ten umiał się bronić. Jego żona była temu przeciwna, a teraz dopinguje 10-letniego Krystiana w czasie walk. Chłopiec czasem płacze po występie, ale nie rezygnuje, gdyż wie, że rodzice by się na niego obrazili. Darek trenuje tajski boks od 20 lat, jest też ojcem dwóch 14-latków, których z zapałem szkoli w tym sporcie. Chłopcy mają już po 24 walki na koncie i prawie same wygrane. Wanessa ma 11 lat i trenuje równocześnie trzy style walki. Jak nie ma dziewcząt na ringu, to ojciec wystawia ją do walk z chłopcami. 11-letniaWiktoria od siedmiu miesięcy ćwiczy przed pierwszym występem. Jej matka zapisała ją na brutalny trening, mimo że córka urodziła się jako wcześniak i ledwo przetrwała pierwsze tygodnie życia
Zachęcam do obejrzenia :)
http://player.pl/programy-online/rozmowy-w-toku-odcinki,63/odcinek-2382,wystawiam-dziecko-do-walk-w-klatce,S00E2382,34381.html
niedziela, 2 listopada 2014
Światełko pamięci dla Tych, którzy odeszli...
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widziec naprawde zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą...
ks. Jan Twardowski
Subskrybuj:
Posty (Atom)