Wszyscy spodziewali się, że wygra Adamek, bo jest starszy i bardziej doświadczony. Mi jednak wydaje się, że pokazałem, że stać mnie na dobry boks – powiedział po walce z Tomaszem Adamkiem Artur Szpilka. Podczas gali Polsat Boxing Night „Szpila” wypunktował swojego rywala i wszystko wskazuje na to, że zakończył jego karierę.
Przed walką przez wiele tygodni między zawodnikami trwała wojna na słowa. Szpilka nie zgodził się jednak, że między nim a Adamkiem była „zła krew”. – Po prostu denerwowało mnie to, że mnie lekceważył. Ale po walce podziękowaliśmy sobie. Powiedziałem, że byłem lepszy, a on tylko popatrzył i sobie poszedł – ujawnił.
Artur Szpilka podkreślał, że kluczem do sukcesu była „chłodna głowa”. - W czwartej rundzie trafiłem Adamka i od razu wtedy zapaliła się świeczka: spokojnie, nie podpalaj się. Trener mówił mi, że z Tomkiem ciężko wygrać przed czasem, że trzeba go „wyboksować”. Nie było może widowiskowej i efektownej walki, ale ja nie chciałem podejmować ryzyka – powiedział.
- Na tle Adamka wypadłem dobrze, ale nie rewelacyjnie. Nie pokazałem wszystkich swoich możliwości, ale to dlatego, że nie musiałem – dodał.
- Myślę, że Adamek mnie nie zlekceważył. Po prostu nie spodziewał się, że ja będę boksował w ten sposób. Myślał, że będę się bił. Gdybyśmy się bili, byłoby to widowiskowe, ale ktoś by skończył na macie – kontynuował Artur Szpilka.
Pięściarz z Wieliczki stwierdził, że jego zdaniem Tomasz Adamek wcale nie zakończył jeszcze kariery. - On dalej jest świetnym zawodnikiem. Teraz mu przykro, ale przyjdzie pan Solorz i powie: walcz z Saletą. Padnie kwota i wiadomo, że się zgodzi. Każdy z nas boksuje dla kasy, dla chwały. Może odpocznie sobie rok i potem wróci – powiedział.
Szpilka zdradził też swoje plany na najbliższą przyszłość. - Niebawem stoczę walkę w Polsce, a potem wyjadę na trzy miesiące do Stanów Zjednoczonych – głównie dla treningów i sparingów. Jeśli znajdę tam to, czego szukam, może zostanę tam na stałe – ujawnił.
- Jestem bardzo zmęczony i odwodniony. Teraz idę świętować – przyznał Szpilka z uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz