Życie to droga

„Prawdziwymi zwycięzcami są ci, którzy zwyciężają w pojedynkach dnia codziennego.”

Wielkie marzenia składają się z mnóstwa elementów...

Wielkie marzenia składają się z mnóstwa elementów...

sobota, 15 października 2016

Beata Welfle walczy o życie



31-letnia polska mistrzyni karate Beata Welfle cierpi na nieuleczalną chorobę. Na Facebooku ruszyła akcja, która ma na celu wesprzeć zawodniczkę w walce z glejakiem mózgu.





W związku z dramatyczną sytuacją, w której znalazła się Beata Welfle, ruszyła lawina akcji. Przyjaciele i współpracownicy postanowili zawalczyć o jej życie. Apelują o „ciepłe słowa, życzliwe gesty, mądre porady, cichą modlitwę. I głośną wiarę w zwycięstwo!”.
Pierwsze objawy choroby pojawiły się u Beaty w maju 2007 roku. Podczas jednego z treningów zawodniczka dostała pierwszego w swoim życiu ataku padaczki. Po poważnej operacji i biopsji lekarze postawili diagnozę – glejak anaplastyczny o złośliwości III stopnia. Dla kobiety rozpoczął się ciężki okres. Radio- i chemioterapia przynosiły dobre rezultaty, które pozwoliły Beacie wrócić na STUDIA  na AWF w Poznaniu. Chciała żyć normalnie i odnosić sportowe sukcesy. W kwietniu 2008 roku wystartowała na Mistrzostwach Polski w karate, gdzie zajęła trzecie miejsce. 2009 rok to wielki przełom w życiu Welfle. Spotkała na swojej drodze wielką miłość, wzięła ślub. Trzy lata później na świat przyszedł Julian, syn o którym Beata mówi, że jest jej największym szczęściem.
Dobry czas w życiu mistrzyni zakończyła bezlitosna wiadomość w 2015 roku. Podczas Biegu Niepodległości w Gdyni dostała ataku padaczki. Diagnoza: nawrót choroby. Guz jest nieoperacyjny. Ponownie rozpoczął się okres chemioterapii. Wyniki badań zrobionych rok później pokazały, że guz bardzo się rozwinął. Neurolodzy i onkolodzy stwierdzili, że już nic nie da się zrobić, że chemia nie ma już sensu. Jedynym sposobem ocalenia życia mistrzyni jest niekonwencjonalna terapia w niemieckiej klinice. Bardzo kosztowna. Przyjaciele zebrali ponad 6 000 zł, brakuje jeszcze ponad 150 000 zł.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz