Japońscy judocy indywidualnie zdobyli siedem złotych medali mistrzostw świata w Baku. W finałach wystąpiło ich aż dwanaścioro. Na dwa lata przed igrzyskami w Tokio nie mają sobie równych.
Japonia wysłała do Azerbejdżanu pełną, 18-osobową reprezentację. Do strefy medalowej przebiło się... 17 z nich. Jedną walkę o brązowy krążek przegrali (Aarof Wolf, 100 kg), zaś w eliminacjach odpadł Ysuei Ogawa (+100kg). Ale w wadze ciężkiej był też Hisayoshi Harasawa, który sięgnął po brąz.
To jedna z dwóch kategorii (obie najcięższe), w których Japończycy mieli prawo czuć rozczarowanie; w +100kg nie startował najsłynniejszy współcześnie judoka Francuz Teddy Riner, a pod jego nieobecność tytuł wywalczył Gruzin Guram Tusziszwili.
Turniej indywidualny w Baku potwierdził, że Japonia uciekła i to zdecydowanie reszcie świata. Jeśli przegrywali pojedyncze walki to najczęściej z innymi Azjatami, bardzo rzadko z Europejczykami. Szesnaście medali jest wynikiem znakomitym. Wśród kobiet Japończycy triumfowali w pięciu kategoriach, a w finałach dwóch pozostałych też mieli swoje przedstawicielki, m.in. Miku Tashiro (63 kg) przegrała z Francuzką Clarisse Agbegnenou, dla której to już trzecie złoto w karierze (plus dwa srebra).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz